Nie ma nic gorszego niż dolanie do kawy mleka i zorientowanie się po wypiciu łyka, że skwaśniało.
Czy ludzie też mają swój termin przydatności do spożycia? A jeśli tak, to kiedy miałby wypadać? W wieku 35 lat? 50? Kto o tym decyduje i z jakiego powodu?
Uwielbiam opowieści o ludziach, którzy zabrali się za coś w późnym okresie życia. Goethe miał 82 lata, kiedy napisał „Fausta”. Victor Hugo, kiedy zaczął pisać „Nędzników” był po sześćdziesiątce. Słynny pianista Rudolf Serkin, nawet gdy był dobrze po osiemdziesiątce, grał ze zdumiewającym zapałem.
Wiek o niczym nie przesądza.
Czasem przychodzą do mnie ludzie, którzy zastanawiają się nad założeniem własnej działalności, ale uważają, że jest to dla nich „za późno”. O jednym zapominają: dużo wiedzą. Znajomość rzeczy daje przewagę – dlaczego mieliby się wstydzić swojego wieku? Pomijać go czy bagatelizować? Doświadczenie nie idzie na marne, można je przekazać dalej.
To nie wiek decyduje, kim się jest. Jeszcze mniej stanowi o tym przymiotnik („czterdziestka”, „pięćdziesiątka”).
Wiek to rzecz nabyta. Wraz z doświadczeniem. Nie ma powodu, żeby dodawać sobie lat. Nie ma też powodu, by je sobie odejmować. One po prostu są. Koniec, kropka. Zamiast zaprzeczać przemijaniu, uczyńmy z niego szlachetną ozdobę.
Słyszałam, jak pewien inwestor powiedział: „Wolimy wybierać osoby nieco starsze na dyrektorów naczelnych. Więcej doświadczyły, mogą być mądrzejsze. Z nimi uzyskujemy lepsze rezultaty”.
Dopóki w twoim ciele jest oddech, jest też coś więcej. Mam pewność, że dojrzałość jest w cenie. I powinna mieć swój wycenę. I jeszcze, że należy za nią słono zapłacić.
Ile warte jest twoje doświadczenie? Jest bezwartościowe czy bezcenne?
„Jesteś psychologiem? Na pewno wygrywasz każdą kłótnię?” – ciągle to słyszę.
Pełno jest na rynku książek, które uczą, jak wygrywać spory. Wszyscy marzą o warsztatach z manipulacji i antymanipulacji. Pewnie dlatego wszyscy myślą, że o to właśnie chodzi, żeby wygrać. Nie uczę ludzi wygrywania sporów z kilku powodów.
Po pierwsze, wierzę, że można
Przeżyłam w życiu naprawdę przerażające chwile: na morzu, w górach, na autostradzie. Odczuwałam niepokój również w towarzystwie innych ludzi. Nie zawsze czułam się bezpiecznie, wielokrotnie potrzebowałam stanąć we własnej obronie. Musiałam nauczyć się mówić prosto z serca. Bez owijania w bawełnę. Mam się za prawdziwą bohaterkę.
Czy wiesz, że etymologicznie słowo „bohater”
Wyobraź sobie, że jesteś na obiedzie i zjadasz fantastyczny posiłek, w tym dwie porcje deseru (może być bezaJ). Przyjaciel przynosi ci kolejny kawałek, prosi, żebyś spróbował i pyta: „Smakuje ci?”. Odpowiadasz: „Tak, jest pyszny”. Wtedy pada kolejne następne pytanie: „Chciałbyś więcej?”, a ty odpowiadasz: „Nie, dziękuję, jestem już pełny”. Smakuje ci,
Dyscyplina czy motywacja? Przede wszystkim: pierwszy krok.
Jeśli nie chcesz przegapić żadnego artykułu — zostaw swój adres. Nowe artykuły zostaną wysłane na Twój adres mailowy.