NiePrzyjaciel to jeszcze nie Wróg.
Spróbuję sobie coś załatwić w tym świątecznym tygodniu, od dawna chciałam. Może też pomogę innym w ten sposób?
Przez blisko 30 lat miałam przyjaciela, z którym świetnie się dogadywałam. Potem okazało się, że nadajemy na innych falach. On się zmienił, ja też się zmieniłam. Idealną przyjaźń tworzą zazwyczaj nieidealni ludzie…
Takie sytuacje jak ta, którą opisałam, nierzadko wywołują mętlik w głowie. Wywołują też poczucie winy. Bywają tematem moich sesji coachingowych. Klienci często mnie pytają: „Czy to w porządku, że nie chce mi się chodzić na spotkania z przyjaciółmi? Współpracownikami?”
Przyjaźń, przynajmniej tak jak ja ją rozumiem, polega na dzieleniu się doświadczeniami i radością. Przyjaciele powinni być autentyczni, być w pełni sobą. Czy trzeba rezygnować z siebie, by utrzymywać z kimś dobrą relację?
Życie nas rozdziela. Wszyscy podlegamy zmianom, Ludzie zakładają firmy, przeprowadzają się, decydują się na opiekę nad wnukami. Każda zmiana życiowa prowadzi nieuchronnie do zmian w relacjach międzyludzkich. Trudne? Tak ma być!
Czy zrywanie przyjaźni jest w porządku? To, że w naszym życiu zachodzą zmiany nie oznacza, że przyjaciele muszą nam w tym towarzyszyć. Możesz ochłodzić niekomfortową relację, to jeszcze nie powód do tragedii czy zmartwień. Wyobraź sobie, że tylko ściągasz nogę z gazu, ale nie porzucasz auta. To wciąż przyjaźń. Czasami jesz kawior, choć zwykle tylko kolację.
Możesz też zakończyć przyjaźń… Wiem, że to jest bolesne. Może jednak pocieszy cię fakt, że nie wszystkim przyjaźniom pisane jest przetrwać przez całe życie.
Często mylimy długość związków z ich jakością. Może Przyjaciel, z którego już „wyrosłam”, jest tak naprawdę wersją mnie, z której ja również „wyrosłam”? Jestem wdzięczna, że mój Przyjaciel w ogóle był. I czuję też wdzięczność, że są nowi Przyjaciele. Bo życie nie znosi próżni.