W mojej walizce było kiedyś dużo cudzych rzeczy. Była tak ciężka, że nawet nie czułam jej ciężaru.
Kiedy ją w końcu otworzyłam, zaczęłam wyjmować ze środka różne śmieci. Były tam stare ubrania, podarte zdjęcia, skarpetki bez pary, zniszczone buty i zeszyty zapisane marzeniami. Zdumiałam się: nie było niczego, co przydałoby mi się w dalszej podróży przez życie. Niczego, oprócz balastu wspomnień. Co ciekawe – nie należały do mnie. A raczej – nie tylko o mnie. Nawet nie wiedziałam, dlaczego je dźwigałam. Czyżby dlatego, że są moje?
Odważnie pozbyłam się starej walizki. Zrozumiałam, że jej nie potrzebuję, że moja przeszłość mnie nie definiuje, że moje marzenia wciąż są w zasięgu ręki. Z czasem stałam się osobą gotową reagować na życie bez strachu przed porażką i rozczarowaniem innych. Odtąd podróżuję bez zbędnych bagaży.
Może i tobie coś przeszkadza w dokonywaniu odważnych wyborów. Coś, co nosisz w walizce, co nie należy do ciebie, co nie jest tobą. Może to strach przed działaniem, utratą kogoś lub czegoś? Martwisz się, że bez ciągłej troski o innych nie jesteś nic wart? Może lubisz się bać? A może wystarczy, że włożysz trochę więcej wysiłku niż inni, by porzucić zbędne ciężary i zrobić pierwszy krok? To tylko walizka!
Moi rodzice już nie żyją. Jest za późno, by naprawdę wyjaśnić różne rzeczy z tymi, którzy mnie wychowywali i powinni mnie kochać za to, kim byłam, a nie za to, co zrobiłam. W moich myślach, wspomnieniach z dzieciństwa, czasami wciąż jestem dzieckiem. Dzieckiem, którego nikt go nie dostrzegał, którego nauczono przesadnej odpowiedzialności za innych, a które w późniejszym życiu wiele razy było w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Dorosłym, który latami nie miał zielonego pojęcia, jak być szczęśliwym. A tym bardziej, jak kochać siebie zamiast być kochanym.
Trudno żyć prawdziwie, kiedy ciągnie się za sobą całą swoją przeszłość, myśli innych, poczucie winy, strach, że zawsze może się zdarzyć coś złego, czując odpowiedzialność za szczęście wszystkich innych, oprócz własnego szczęścia. Podjęłam więc decyzję, by wejść do piekła wspomnień i … nie załamać się. Pamiętałam przy tym o wielu rzeczach dobrych, których dokonałam. To one dodały mi odwagi.
„Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej”. To niezwykle inspirujące słowa, które często dają mi siłę, gdy miałam ochotę się poddać. Tak, psychologowie też czasem tak mają. Jedynym sposobem, aby przejść przez ciemną ulicę, jest iść, aż się przez nią przejdzie. Zatrzymanie w miejscu i skupianie się na swojej bezsilności tylko przedłuża nasze pozostawanie w nieprzyjemnej sytuacji.
Moi rodzice, którzy sprawili, że przyszłam na świat, każdym swoim działaniem zapewnili mi wiele widocznych bardziej lub bardziej ukrytych wspomnień, związanych z wieloma doświadczeniami. Są wśród nich takie, których nigdy nie naprawili, także te, które są pęknięciami w ich murze. Głębokimi pęknięciami, przemalowanymi setki razy, uszkodzonymi, poczerniałymi, spleśniałymi. Pęknięciami, które powstały także w moim murze.
Po tym, jak dotarłam do miejsca, w którym jestem, odkryłam, że nie jestem tylko dzieckiem moich rodziców, jestem też moją reakcją na ich sposób kochania mnie, kiedy byłam dzieckiem. Dziś sama wybieram, jak mam się zachowywać. To moje reakcje, czasami niepewne, ale moje. Trudno wykorzenić stare nawyki. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że czasami wezmą górę. Nie poddaję się, bo w dłuższej perspektywie wiem, że to działa, przyniesie korzyść i że warto.
Na zewnątrz na ulicy zawsze stoi na ziemi nowa walizka. Podnoszę ją. Jest piękna, lekka. Otwieram ją, jest prawie pusta. To ja decyduję, czym ją wypełnię, co zawsze będę nosić przy sobie. Na razie jest w niej notes, pełny notatek. Biorę ołówek, długopis i piszę. czasami siadam do komputera.
Wcześniej czy później ty także dotrzesz do miejsca, w którym nie mogę ci dalej towarzyszyć, bo należy ono wyłącznie do ciebie. To nieprawda jednak, że podróżujesz sam. Nieprawda, że musisz to robić własnymi siłami. Nieprawda, że jedyne, co się liczy to twoja przeszłość. Że liczysz się mniej niż ból, który ci zadano, kiedy jeszcze nie wiedziałeś, że możesz go przetrwać. Wszystko się liczy, ale nie wszystko jest ważne. A ty z pewnością jesteś ważny.
Jesteś i to wystarcza. Z odwagą odróżniania myśli, które nie są twoje i zostały ci wpojone jako wątpliwe dziedzictwo. Z odwagą, by wybierać siebie każdego dnia. Ponieważ to jedyny sposób, by nauczyć się kochać innych: wybierać siebie. Tak jakbyś wybierał wielką miłość swojego życia.
Tylko ty możesz wyrzucić złom z walizki, zamknąć oczy i oddychać. Tylko ty możesz się wspinać, przedzierać się przez gęsty las, przejść przez kręte ścieżki, nauczyć się pływać. Otworzyć zamknięte drzwi. Tylko ty możesz dokonać wyboru.
Szczęśliwego powrotu do domu! Do zobaczenia gdzieś! Czekam na ciebie, z lekkim sercem.