Klientka usiadła niepewnie na krześle, nerwowo kręcąc loki z włosów na palcu. Po czym natychmiast się rozpłakała. Zapytałam: „Co się stało? Czemu płaczesz?”.
„Mój mąż był utracjuszem, hazardzistą, wpędził mnie w długi. Dziś się rozwiodłam” – odparła ze smutkiem. Z przyjaznym uśmiechem, przechylając lekko głowę zapytałam: „Który raz?”.
Nieco zaskoczona odpowiedziała moim pytaniem, klientka odpowiedziała pytaniem na pytanie: „Jak to który?”. Po czym natychmiast przekierowała swoją uwagę w moją stronę: „A ty, ile razy się rozwodziłaś?”. I nie czekając na moją odpowiedź, sama pokierowała rozmową dalej: „To z tym można żyć?”.
(…)
Uwielbiam życie małżeńskie, ale małżeństwa się rozpadają. Wystarczy spojrzeć na statystyki. I ślubuję, że Cię nie opuszczę aż do śmierci… No, chyba że się jednak nie dogadamy. Z dekady na dekadę zwiększa się w Polsce liczba rozwodów. Dziesiątki tysięcy Polaków rocznie świadomie podejmują decyzję, która przynosi im jedną z najbardziej stresujących sytuacji w życiu. Maleje co prawda liczba ślubów, ale nie związków. Mniej ślubów to mniej rozwodów, ale nie rozstań. Rozwód wprawdzie jest trudny, ale od rozwodu się nie umiera. To nie jest koniec świata. Ta wygląda rzeczywistość. I to jest w porządku.
Czasami decyzję o rozwodzie poprzedza seria dobrych decyzji. Rodzą się dzieci, ludzie kupią mieszkanie, Potem sprzeczają się trochę o wybór kanap, o teściów, o to, kto zapomniał wystawić śmieci, z oporami przeprowadzą się do nowego domu.
Zaczynają kłaść się spać o różnych porach, przestają kupować sobie okolicznościowe kartki do prezentów urodzinowych, zaczynają racjonować seks, przestają uśmiechać się do siebie na powitanie i często robią sobie drobne afronty oraz wyrzuty, z których się zbiera sporo wzajemnej niechęci.
Dalej odbywają kilka sesji z psychologiem, terapeutą czy coachem, jadą bez dzieci na smętne wakacje nad morzem. Brną przez ostatni rok w nabrzmiałej ciszy, od czasu do czasu przerywanej awanturą i w końcu ogóle przestają się kochać. I dopiero wtedy występują o rozwód. Proste, przewidywalne, naturalne. To się przeżywa.
Chyba odkryłam, czego ludzie pragną najbardziej. Bardziej niż miłości, bardziej niż pieniędzy, bardziej niż pokoju na świecie. Chcą zzuć się normalnie. Chcą mieć świadomość, że ich uczucia, ich życie, ich doświadczenia są takie same, jak innych ludzi.Dla mnie normalne jest wszystko, co występuje. Ludzie są grubi chudzi, wysocy i niscy, młodzi i starzy. Mam wiadomość, która może zrewolucjonizować życie wielu osób: rozwody występują, więc są naturalne. Tak, jak więzienia czy choroby. Każdy normalny człowiek od czasu do czasu ma ochotę kogoś zabić. Dlatego się rozwodzi.
Wszystko z tobą dobrze, człowieku! Jesteś w porządku, jesteś ok. Istnieje życie po życiu (małżeńskim). Żyj więc, użyj, przeżyj, a dopiero potem dożyj. Żyj tak, by było warto.
(frag., niebawem)