Jako trenerka i coach ciągle wysłuchuję problemów różnych ludzi. Większość z nich uważa, że ich wartość jest czymś, na co muszą sobie zasłużyć. I że wszystko co dobre, musi być trudne.
Jesteśmy tylko krótkim błyskiem w dziejach wszechświata. Nasi przodkowie żyli na Ziemi sześć milionów lat temu. Ludzie wyewoluowali jakieś 200 tysięcy lata temu. Nasza planeta była zamieszkana przez 6 mln lat zanim człowiek postawił na niej swoją stopę. Taka refleksja to wspaniały sposób, by chociaż na chwilę wyjść z ciasnych ram naszej codzienności, spojrzeć na siebie z innej perspektywy i odrobinę się rozluźnić.
Jeśli coś cię niepokoi człowieku, pooglądaj sobie jakiś bardzo stary film albo włącz sobie filmik na temat ewolucji wszechświata na znanym kanale, dzięki któremu użytkownicy internetu mogą w nim bez opłat umieszczać i odtwarzać strumieniowo filmy i muzykę. Oglądanie takich filmów przypomina nam, że stanowimy część czegoś nieskończonego. W porównaniu z ogromem wszechświata to, czym się teraz martwisz (nawet twoje istnienie) jest całkowicie nieznaczące. W kosmosie nikt nie usłyszy, że wrzeszczysz jak mała dziewczynka czy chłopiec.To powinno cię otrzeźwić, nawet dodać sił.
Starym filmom towarzyszą podobne emocje. Oglądanie klasyków kina (i świadomość, że wszyscy grający w nich aktorzy już nie żyją) przypomina nam, że wszystko jest nietrwałe i ulotne. Za sto lat sami będziemy jak ci aktorzy w starych filmach. A ludzie będą komentować: „Popatrz, kiedyś ludzie nosili takie śmieszne dżinsy z przetarciami i łatami”. Może nawet zrobią imprezę tematyczną „Podarte dżinsy z początku drugiego tysiąclecia”. Nic z tego, co dziś masz, nie będzie twoją wartością – ciało, dom, wychuchane auto, książki ani kolekcja dziel sztuki. Wszystko trafi w obce ręce, na aukcję lub wysypisko śmieci. Ciesz się więc swoim tymczasowym życiem.
Stare powiedzenie mówi: „Ból jest nieuchronny, ale cierpienie jest już opcjonalne”. Nie możesz kontrolować wszystkiego, co ci się przydarza, ale możesz kontrolować to, jak na to zareagujesz. Możesz zdecydować, na co przeznaczysz swoją energię. I nie utrudniać sytuacji, które same w siebie są wystarczająco trudne.
Patrzę na swoją fotografię sprzed lat. Automatycznie ogarnia mnie uczucie pokrzepienia, jakiego zawsze, przez długie lata, doznawałam, gdy w trudnych chwilach Mama zawsze podnosiła mnie na duchu.
I przypominam sobie, jak mówiła:„Za tymi chmurami jest mnóstwo słońca!”.
Albo też, na odmianę, karcąco: „Inni mają gorzej, a się trzymają.”
Albo z głębokim przekonaniem: „Kiedy jest najgorzej, to na pewno wkrótce będzie lepiej.”
Albo stanowczo i surowo: „Narzekać każdy potrafi. Spróbuj się uśmiechać, kiedy ci źle! I pamiętaj, głowa do góry!”
Dlatego, kiedy ktoś mnie pyta z ciekawością: „Skąd w tobie tyle optymizmu?
Odpowiadam: „Dostałam go w prezencie od Mamy!”
Ale najczęściej nie odpowiadam, tylko się uśmiecham wymijająco. Za dużo by tłumaczyć.
Czasami zastanawiam się, gdzie byłabym, gdybym nie nauczyła się tego, o czym teraz piszę. Dzielę swoje życie na: „Tamara sprzed” i „Tamara teraz”. Dziś patrzę na swoje życie z pełną akceptacją. Przypomniałam sobie, co jest ważne. Odkryłam, kim naprawdę jestem. A najlepsze rzeczy, które mi się przytrafiły, znalazły mnie same.