Współpracowałaś już z wieloma menedżerami, jakie są 3 cechy / co wyróżnia dobrych menedżerów?
Przez moje życie każdego dnia przesuwają się ludzie. Widziałam wielu menedżerów, niektórzy zostali na dłużej w mojej wdzięcznej pamięci. Na trwale zapisali się tylko dwajJ. Mniejsza o to, jakie piastowali stanowiska, jaki pełnili urząd, jakie branże reprezentowali. Swój sukces zawdzięczali umiejętnościom, zresztą widać było gołym okiem, że mamy do czynienia z kimś, kto urodził się do tego fraka. I to od razu w pierwszym pokoleniu. To co mieli wspólne, to ponadprzeciętne umiejętności wpływu. To raz. A więc ich władza nie była potencjalna (stanowiska), tylko realna i brała się z doświadczenia. I zgody na doświadczanie. Dwa: potrafili błyskotliwie mówić do ludzi, ale też z nimi rozmawiać. Trzy: potrafili pracować zespołowo, razem. Osiągać rezultaty z ludźmi, a nie poprzez innych ludzi. Tworzyć więź.
Co pamiętam do dziś i za czym zresztą tęsknię, to że potrafili inteligentnie milczeć. Dziś nazwałabym to strategiczną pauzą. Potafili powstrzymać się od mówienia, milczeć i słuchać. A jeśli potrafisz słuchać jako menedżer, ludzie bardziej lgną do ciebie. Pracownicy zwierzają ci się, przez co pogłębia się wasza przyjaźń. Łatwiej ci jako liderowi odnosić sukcesy, gdyż naprawdę słuchasz i rozumiesz innych, wiesz, czego chcą, co ich rani lub irytuje. Częściej “uśmiecha się do ciebie szczęście”, ponieważ ludzie cię doceniają i lubią, gdy jesteś w ich pobliżu.
Menedżerowie, którzy nie słuchają innych to nudziarze. Wydaje się, że nie interesuje ich nikt inny oprócz nich samych. Odpychają potencjalnych współpracowników, wysyłając im następujacy komunikat:” To co masz mi do powiedzenia, nie ma dla mnie większego znaczenia”. Cała tragedia polega na tym, że tacy menedżerowie rzadko kiedy rozumieją, w czym tkwi błąd. Tymczasem słuchanie to zaangażowanie i komplement. Słuchając angażujemy uwagę, aby zrozumieć, jak czuje się nasz rozmówca, w jaki sposób postrzega swój świat. Oznacza to wyzbycie się swoich uprzedzeń i przekonań, niepokojów i interesów, aby patrzeć oczyma drugiej osoby. Słuchanie to komplement, ponieważ niesie w sobie następującą informację: ”Interesuję się tym, co się dzieje w twoim życiu – ty i twoje doświadczenia są dla mnie ważne”. W odpowiedzi na taki komplement ludzie zwykle zaczynają szefów lubić i doceniać.
Czy menedżerem się człowiek rodzi, czy też można się tego nauczyć? Na czym polega sparring?
Odkąd żyję zadaję sobie pytanie: czy do uprawiania jakiegokolwiek zawodu garną sie ludzie o jakichś predyspozycjach czy też może jest tak, że to rola społeczna czy zawodowa kształuje ich charakter? Moim zdaniem jedno drugiego nie wyklucza. Poza wszystkim praca jest wyborem. A skoro tak, skłonić nas powinna do rozwoju kompetencji potrzebnych do wykonywania zadań. Każda duża frma była kiedyś małą firmą, każdy menedżer od czegoś zaczynał. Kluczowa wydaje się w tej sytuacji umiejetność wyciągania wniosków z własnych doświadczeń. Refleksyjność i unikanie okazji do powtarzania tych samych błędów.
Jak zaczęła sie moja przygda ze sparringiem? W styczniu 2000 roku, krótko przed Świętami Wielkiej Nocy, po zakończeniu pracy w publicznym radiu po raz pierwszy wystąpiłam w roli trenera w treningu dla kadry menedżerskiej. Celem tego szkolenia było umożliwienie odnalezienia się menedżerów przedsiębiorstwa państwowego w warunkach gospodarki rynkowej. O ile mi wiadomo, część z nich przystosowała się skutecznie do nowej sytuacji. Ale to szkolenie było przełomowe głównie dla mnie, właśnie wtedy bowiem rozpoczęła się moja przygoda i jednocześnie kariera ściśle związana z edukacją ludzi pracujących w różnych sferach gospodarki. Ich uczestnikami byli pracownicy zajmujący się obsługa klienta, handlowcy, menedżerowie wszystkich szczebli zarządzania, zarządy firm, prawnicy, władze samorządowe, przedstawiciele związków zawodowych, politycy.
Doskonalenie mojego warsztatu było często okupione popełnianymi błędami, a uczestnicy nierzadko w sposób bezlitosny naprowadzali mnie na lepsze rozwiązania, wymuszali bardziej twórcze podejście do pracy trenera. Wszystko zaczęło się od lektury Toma Petersa, najbardziej wpływowego myśliciela biznesowego naszych czasów, okrzykniętego guru zarządzania. Jego książka „Biznes Od nowa” skutecznie obudziła mnie kilka lat temu z letargu. Uświadomiłam sobie, że „żeby coś zbudować, trzeba coś zrujnować”. I nie wystarczy w tej kwestii zdać się na procesy ewolucyjne. Kto chce się utrzymać w biznesie musi być rebeliantem, zniszczyć wszystko i zacząć od nowa. To było zgodne ze mną: moimi przekonaniami oraz widzeniem świata. Tak zaczęła się moja przygoda z myśleniem, które jest piękne, przedziwne. I kreatywnym działaniem, które wprowadza zmiany, które tylko na początku wydają się niewyobrażalne. Od sparringu byłam o krok!
Życie mnie nauczyło, że należy iść tam, gdzie coś się dzieje. Mniej więcej w tym samym czasie, chwilę po zakończeniu jednego ze szkoleń, uczestnicy warsztatu na podsumowanie powiedzieli: „Było … ok., miło, ale my tu przyjechaliśmy po krew i igrzyska! Mamy dość sympatycznych trenerów, którzy nauczeni przekazywania informacji zwrotnej w miłej atmosferze, będą schlebiać naszej próżności. Potrzebujemy kogoś, kto nie będzie się bał mówić wprost, co myśli, będzie potrafił uzasadnić swoją ocenę i jasno sformułuje oczekiwania. Potrzebna jest nam : żelazna ręka, a w niej bukiet róż”. Pewnie przeszłabym nad tym do porządku dziennego, gdyby nie to, że sytuacje takie, jak te, pojawiały się coraz częściej. Zaczęłam o tym intensywnie myśleć. Pomyślałam, że to jest informacja o rynku, ale i o mnie. Pojawił się sparring.
Tak jak koncepcja coachingu, pojęcie sparringu wywodzi się ze sportu. W sporcie tym terminem określa się kontrolną walkę treningową , stosowaną w celu sprawdzenia formy zawodnika. Termin ten pojawia się również na opisanie spotkania towarzyskiego dwóch drużyn, mającego charakter szkoleniowy. Moją ambicją jest, by pojawił się na sali szkoleniowej i współwystępował z tradycyjnymi sposobami rozwoju ludzi dorosłych. Sparring jest dla mnie mieszanką humoru (ironii, sarkazmu), miękkiej konfrontacji i życzliwości. Rozmowa często przypomina wtedy dyskusję przekomarzających się ze sobą przyjaciół. Technika to zakłada świadome działanie trenera, który z rozmysłem stosuje różne niekonwencjonalne techniki komunikacyjne w celu eksplorowania nowych obszarów umysłu i uczuć klienta. Sparring oznacza dla mnie również zgodę klienta na takie doświadczanie, odwagę w przyjmowaniu i analizowaniu „ciosów”. W sparringu często spontanicznie mówię swoim klientom, co przychodzi mi do głowy. Oprócz refleksji intelektualnej (wgląd) stosuję riposty, celne i bezzwłoczne odpowiedzi na ich uwagi, komentarze lub pytania. Mam poczucie, że wyrażanie swoich myśli może być dla procesu zmiany bardzo korzystne. Ale nie to, by skonfrontować kogoś z jego słabościami, bo to zrobi za niego życie, lecz po to, by mu zasygnalizować, że nie jest mi obojętne, co zrobi, że zależy mi na tym, jaki będzie rezultat. Nie można sparować „z dystansu”. Bez dobrego kontaktu nawet najmądrzejsze techniki stają się bezużyteczne. Sparing kreuje więź, jakże potrzebną przy długofalowej współpracy. Wymaga od uczestników większego zaangażowania. Jest wydatkiem, który zwraca się w postaci motywacji oraz wielu kreatywnych pomysłów na zmianę istniejącego stanu rzeczy. W języku polskim istnieją dwa podobne brzmieniowo słowa: konwersacja i konfrontacja. Obydwa dotyczą rozmowy. I obydwa znajdują zastosowanie w sparringu. Konwersacja oznacza: dialog, współpracę i nie polega na ostatecznym przekonaniu partnera w rozmowie do swoich przekonań. Konfrontacja z kolei tożsama jest z kłótnią, sprzeczką, targiem i oznacza stawanie twarzą w twarz z przeciwnym stanowiskiem. Sparring łączy umiejętności słownej komunikacji i miękkiego konfrontowania się. Kiedy bowiem sparrujemy, co oznacza, że w rozmowie z klientem przedstawiając mu własny punkt widzenia, wyznaczamy mu nieprzekraczalne granice. Mówimy co czujemy i myślimy, ale nie po to, by zrobić mu krzywdę, lecz dać cenną wskazówkę, co powinien zrobić inaczej. Najskuteczniej robimy to za pomocą słów, kiedy otwarcie i szczerze określamy konsekwencje jego zachowań. Tak jak w uczciwej kłótni. Kłótnia nieuczciwa to kłótnia ostra, raniąca, bezproduktywna, a niekiedy gwałtowna.
Uczciwa kłótnia to szczera i otwarta dyskusja dwóch stron posiadających odmienne zdanie na temat, wykluczająca przemoc i krzyk. Obowiązują w niej określone zasady, dzięki którym rozmowa jest spokojna i strony „grają uczciwie”. Zwykle kończy się rozwiązaniem satysfakcjonującym dla obojga. Sparring nie uczy, raczej pomaga się uczyć. Nie jesteśmy pustymi zbiornikami, do których wszystkiego trzeba nalewać. Jesteśmy bardziej podobnie do żołędzi, z których każdy zawiera w sobie potencjał stania się wspaniałym dębem. Potrzebujemy pokarmu, zachęty, światła, do którego byśmy sięgali, ale dębowość jest w nas!!! W sparringu kluczowy jest dobór partnera. Oprócz sprawności komunikacyjnych, umiejętności szybkiego wyciągania wniosków, ripostowania, poddawania w wątpliwość, argumentowania, prowokacji czy empatii korzystam często z humoru słownego czy sytuacyjnego. Co jest efektem sparringu? Zmiana. Ograniczających przekonań, myśli i emocji. Szybko zbudowana świadomość, nowe pomysły, energia do ich realizacji. Mówią, że im więcej potu na treningu, tym mniej krwi w realnym życiu.Dzięki sparringowi moi klienci realnie mobilizują swoje zasoby. Także te, które są najgłębiej ukryte. Nabywają wiedzy o tym kim są, czym dysponują, a przecież nie od dziś wiadomo, że „łatwiej przejść przez ciemny las, kiedy ktoś idzie obok”.
Jaki powinien być szef firmy, by można go nazwać brand managerem marki pracodawcy?
Kiedyś usłyszałam, że wszystkie firmy opierają się na trzech umiejetnościach: biegłości technicznej (kunszcie zawodowym), finansowym know – how oraz sztuce sprzedawania – nazwijmy ją uwodzeniem, chociaż zwykle chodzi o marketing. Idąc tym tropem każda firma, aby odnieść sukces powinna mieć na kluczowych stanowiskach ludzi reprezentujących wszystkie trzy opisane umiejętności.
Sukces wszystkich firm zależy od relacji z klienetm zewnętrznym. Przetrwanie wielu przedsiębiorstw zależy od woli ich klientów. To oni mają najwyższą wladzę. Jeśli nie podoba się improdukt, usługa albo stojąca za nimi spółka, mogą najnormalniej w świecie po prostu pójść gdzie indziej I często tak robią. Jeśli wystarczająca liczba klientów odejdzie, przedsiębiorstwo z reguły znika z rynku. Pomimo wszystkich kosztownych, skomplikowanych i często zakrojonych na szeroką skalę starań, by manipulować ludźmi, specjaliści od marketingu w końcu zawsze robią to, czego chcą odbiorcy. Klienci rządzą!. Jeśłi tak, to klienci powinni być w takim razie na tyle zmotywowani, by przekazać przedsiębiorstwom informacje o tym, czego od nich chcą I jakiego zachowania oczekują.
W świecie,który wprawa w konsternację swoją konkurencyjną wrzawą, w którym racjonalny wybór staje się niemożliwy, marka osobista zapewnia przejrzystość , konsekwencję, statuś, przynależność, słowem – wszystko, co jest człowiekowi niezbędne do okreśłenia samego siebie. Marki stały się ważnym zjawiskiem naszych czasów, że jest prawie niemożliwe wyrażenie jakiejś idei czy nawet opisanie jakiejś osobowości bez odwoływnaia się do marek. Nawet ludzie wzdgrygający się na samą myśl, że mogliby mieć coś wspólnego z marketingiem osobistym są przez nią otaczani. Filmy Woody’ego Allena są tak samo silnymi markami jak filmy Disneya. Fabuły, postacie, sposoby ujęcia, muzyka – wszystko to składa się na markę “Woody Allen”.
Człowiek to też firma. I powinien mieć swój brand, markę. A jeśli chciałby dodatkowo być godnym reprezentatem marki swojego pracodawcy musi zrewidować swoje decyzje życiowe i zawodowe.
Ludzi można scharakteryzować poprzez ubiór, określony sposób mówienia, zachowania (biblijne “Po owocach ich poznacie”). Bycie menedżerem w organizacji jest kwestią decyzji. Teoria Człowieka – Produktu podpowiada, że człowiek jest jak produkt. Składa się z produktu właściwego oraz opakowania, który wzbudza marketingową relację oparta na pożądaniu. Są produkty i super produkty. To ludzie, którzy pragnąc osiągnąć sukces, bądź tylko w danym momencie sprzedać samego siebie, robią wszystko, aby ową sprzedaż sfinalizować. Czasem inspirują się sami, czasem potrzebują inspiracji zewnętrznej. Człowiek, który przestaje być człowiekiem a staje się produktem zmienia się na bardzo wielu obszarach. I tak przede wszystkim poprawia wygląd. Następnie koryguje zainteresowania, pasje własne i grono znajomych. Już się nie będzie zaprzyjaźniaćm, bo produkt buduje sieci. W tym też celu tworzy wizytówki. Ze specjalisty robi się ekspertem. Z dydaktyka – trenerem. Niby to samo, a nie to samo. Z pedagoga powstaje nagle coach, z psychologa – specjalista od prowadzenia firmy czy zarządzania organizacją rozmiaru korporacji. Powstaje coś co jest po prostu dobrze opakowane. Człowiek staje się produktem.
Mówią w moim świecie, że mapa to fragment opisu terenu. Teren zmienia się nieustannie, więc każda najdokładniejsza mapa się dezaktualizuje. Są różne obszary podejmowania decyzji. Niekiedy wystarczy przestawić biuro, czasem trzeba zmienić przekonania lub odnaleźć sens pracy. Góra Lodowa (jedno z elementarnych ćwiczeń) pomaga poznać poziomy motywacyjne moich klientów. Najpłytszy z nich dotyczy trzech pierwszych poziomów (środowisko, zachowanie, umiejętności). Głębiej znajdują się przekonania, wartości I tożsamość. Najgłębszy poziom to poziom wizji i duchowości I jest tożsamy ze zmianą osobowości I drogi życiowej. By być dobrym reprezentantem marki pracodawcy trzeba znać siebie . I być uczciwym wobec siebie. I innych. Co wewnątrz, to na zewnątrz J.
więcej: wizerunekpracodawcy.pl
Jeżeli chcesz się ze mną skontaktować w sprawie warsztatów i szkoleń, proszę napisz do mnie. Proszę o kontakt mailowy także w sprawie indywidualnych sesji coachingowych.